logo

Test szybkości czytania

Jenzyk polski

Polszczyźnie potrzebna jest modernizacja

To, że posługujemy się nienowoczesnym językiem, sprawia, że myślimy, działamy i żyjemy nienowocześnie. Trzeba więc radykalnie zreformować pisownię i mowę ojczystą, uprościć ją i oczyścić z pleśni: z tych wszystkich "ą", "ę", "ó", "rz" i "ch", z "nie" pisanego to razem, to znowu osobno. Trzeba też otworzyć ją dla skrótów, zapożyczeń, kalk językowych i słów obcojęzycznych. Polszczyzna musi się stać częścią międzynarodowego kodu językowego. Bez tego trudno nam będzie nadążyć za cywilizowanym światem. Język powinien służyć komunikacji międzyludzkiej; jeśli ją utrudnia, staje się kulą u nogi.

Polszczyzna jest jednym z najbardziej skomplikowanych języków europejskich. Jej zawiłości sprawiają, że cudzoziemcowi trudno się nauczyć polskiego, a Polakowi opanować inny język. Zaabsorbowanie powinnością prawidłowego poruszania się w gąszczu polszczyzny, najeżonej trudnościami ortograficznymi, gramatycznymi i składniowymi, sprawia również, że posługującemu się nią człowiekowi zostaje mało przestrzeni na myślenie o istocie wypowiedzi. Forma przytłacza treść, toteż na gruncie języka polskiego tak bujnie wykwita nowomowa, zasiana przez pseudopurystów spod znaku Wielkiego Językoznawcy Stalina: formalnie poprawna, lecz wyprana z sensu.

Język polski jest też nienowoczesny i nieżyciowy, skrępowany przestarzałymi regułami, które utrudniają przyswajanie globalnych innowacji. Widoczne w ostatniej dekadzie naturalne tendencje do jego uwolnienia po półwieczu przymusowej hibernacji napotykają opór "kapłanów świętego ognia", upatrujących w językowych anachronizmach roli strażnika narodowych wartości. Przeforsowana przez nich ustawa z 7 października 1999 r. o języku polskim, zakazująca posługiwania się obcojęzycznymi określeniami, jest rozpaczliwą próbą zakonserwowania językowego i mentalnego zaścianka, bezsensowną, szkodliwą i - jak wszystkie prawne kurioza - nieskuteczną. Ta ustawa jest zupełnie niepotrzebna i może stanowić zagrożenie dla twórczości, jeśli trafiwszy w ręce urzędników stanie się formą cenzury - obawia się Henryk Bereza, krytyk literacki, redaktor "Twórczości".

Międzynarodówka językokreatorów

Każdy język, a wraz z nim naród, żyje, gdy się zmienia. Nie wolno mu w tym przeszkadzać, a często należy pomóc. Historia uczy, że głębokie reformy języka nie tylko bywały konsekwencją i wsparciem radykalnych przemian w danym obszarze językowym, ale też stawały się ich napędem. Nowy słownik francuski z nieobecnymi we wcześniejszych leksykonach wyrazami, takimi jak "republika", był tylko następstwem rewolucji 1789 r. Wprowadzenie alfabetu łacińskiego (i kalendarza gregoriańskiego) przez Kemala Atatürka w 1923 r. zapoczątkowało europeizację Turcji, a stworzenie języka neohebrajskiego, w którym trzeba było opracować od podstaw niemal połowę zasobu leksykalnego, nieobecnego w starożytnej hebrajszczyźnie jako języku liturgii, stało się fundamentem powstałego w 1948 r. państwa Izrael. Gdyby Atatürk i Ben Gurion słuchali językowych oponentów, losy ich krajów mogłyby się potoczyć całkiem inaczej, niekoniecznie lepiej. Dowodzi tego przykład Wietnamu, któremu koloniści francuscy narzucili alfabet łaciński. Dzięki temu Wietnamczycy asymilują się łatwiej - również w Polsce - niż ich sąsiedzi z państw używających rodzimego liternictwa: Tajowie, Chińczycy, Koreańczycy, Japończycy.

Kiedy w 1870 r. powstało państwo włoskie, stworzony został jednolity język jako summa florenckiego języka literackiego i dialektów apenińskich, zwłaszcza lombardzkiego, piemonckiego, toskańskiego i rzymskiego. Najważniejsza włoska "Enciclopedia Treccani" oraz co roku uzupełniany słownik "Zanicchelli" z dużą elastycznością wprowadzają neologizmy i wchodzące do obiegu zwroty żargonowe. Urzędowy kanon języka czeskiego, przyjęty w 1918 r., różnił się znacznie od tego, którym posługiwali się Czesi pod rządami monarchii austro-węgierskiej. Został oczyszczony z naleciałości niemieckich, uproszczony i zwokalizowany. W Niemczech dokonano gruntownych korekt pisowni w czasach cesarza Wilhelma II i pod koniec III Rzeszy, a w 1951 r. w Austrii ogłoszono "Słownik austriacki", zrywający z pangermańskimi regułami "poprawnej niemczyzny". Na początku lat 60. reformę językową wprowadziła Grecja w następstwie wstąpienia tego państwa do NATO. Po zjednoczeniu Niemiec wprowadzono nowe zasady ortografii, obejmujące m.in. zmieniony sposób pisania wyrazów łączonych i zaczynających się dużą literą, nową interpunkcję, zastąpienie "ß" literami "ss" oraz likwidację "umlautów". Nowy język, różniący się od serbsko-chorwackiego, tworzy niepodległa Chorwacja, odrzucając zaszczepione w okresie Wielkiej Jugosławii reguły ortograficzne, oparte na używanej u serbskiego hegemona cyrylicy. Dlaczego zatem niepodległa Rzeczpospolita Polska musi kultywować wszystkie reguły językowe odziedziczone po odciętej od świata PRL, łącznie z tymi, które są największą zmorą?

Kamieniołomy ortografii

Naturalną konsekwencją odzyskania przez Polskę niepodległości po I wojnie światowej był manifest futurystów, domagających się odrzucenia reguł staropolszczyzny, pielęgnowanych jako relikwia narodowa w okresie zaborów, i zastąpienia ich prostymi, intuicyjnymi skojarzeniami głoskowymi ("nuż w bżuhu, jednodniufka"). Ich apel nie miał wtedy szans, ale nie poszedł w niepamięć. Fakt, że wszedł na stałe do annałów intelektualnych propozycji i jest wciąż przypominany, świadczy o jego nośności.
Dziś, kiedy już tylko najstarsi kresowianie potrafią różnicować brzmienie dźwięcznego "h" i bezdźwięcznego "ch", nie ma wielu argumentów na rzecz wymiennej pisowni obu tych głosek. Również coraz trudniej uzasadnić różnice między "u" i "ó" oraz "ż" i "rz". Wkuwanie tych różnic, z których tylko część ma oparcie w ogólnych regułach wymienności "rz" na "r" i "ó" na "o", a także zasad stosowania liter oznaczających głoski dźwięczne tam, gdzie słychać bezdźwięczne ("przeszkoda", "stawka" i tysiące podobnych), absorbuje ogromną część edukacji językowej. Na naukę znaczeń słów, związków logicznych między nimi, leksykalnych i frazeologicznych niuansów nie starcza już czasu. Na ocenę z polskiego w polskiej szkole XXI wieku ogromny wpływ ma nadal - jak za czasów profesora Pimki - stopień z dyktanda, największej zmory uczniów i nauczycieli. Fetysz poprawnego pisania po polsku, w sensie czysto formalnym, sprawia, że można z tego przedmiotu na maturze dostać piątkę, operując zasobem tysiąca podstawowych słów, nauczywszy się, które pisze się przez "ó" z kreską, a które przez samo "ha", które razem, a które osobno, dużą literą czy małą, z łącznikiem lub bez niego. W rezultacie prawie połowa polskich maturzystów, którzy wykuli na blachę, że pisze się "lekkozbrojny" razem, ale "średnio inteligentny" osobno, "Góry Świętokrzyskie", ale "góry Hindukusz", i zapamiętali, kiedy trzeba pisać "nie znany", a kiedy "nieznany", nie rozumie instrukcji obsługi magnetowidu, a tylko 7 proc. Polaków pojmuje treść serwisów informacyjnych w telewizji, bo jest tam za dużo słów i pojęć, których nikt ich już nie zdążył nauczyć.
Co gorsza, w dobie wolności terror ortografii nasila się, zamiast słabnąć. Ortograficzni czekiści urządzają publiczne procesy pokazowe nad użytkownikami polszczyzny w formie masowych dyktand w halach sportowych, podczas których ludzie prywatni i publiczni katowani są pozbawionymi wszelkiego sensu tekstami, wymyślanymi przez językowych sadystów z Rady Języka Polskiego. Ich ambicją jest ułożyć tekst tak najeżony minami, rafami i zasiekami polszczyzny, by nikt nie zdołał przebrnąć przezeń cało. Zwycięzca ubiegłorocznego dyktanda zrobił "tylko" trzy błędy. Jaki jest sens tego typu igrzysk i czym się one różnią od starożytnych walk gladiatorów? Broniąc się przed dyktaturą dyktand, coraz więcej uczniów - w niektórych klasach szkół warszawskich już nawet połowa - przedstawia zaświadczenia lekarskie o dysleksji i dysgrafii, by mieć więcej czasu na lekturę, naukę języków i surfowanie po Internecie, bardziej przydatne od wkuwania drętwych reguł ortografii.

Powyższy tekst jest częścią artykułu,
który ukazał się na łamach tygodnika "Wprost" (23/2001)
Prawa autorskie: Jerzy Sławomir Mac

Szybkie Czytanie – powrót

©2001-2013 DC